środa, 12 sierpnia 2009

Przebieg uroczystości związanych ze ślubem i weselem

Niezależnie od formy ślubu, jaką rodziny przyszłych małżonków uznały za właściwą, małżeństwo poprzedzały zaręczyny – sponsalia. Widoczna jest tutaj istotna różnica pomiędzy zaręczynami w Grecji i Rzymie. W Grecji ojciec podejmował decyzję w imieniu córki. W Rzymie przyszli małżonkowie, świadomi swojej decyzji, sami głośno składali sobie nawzajem przyrzeczenie. Każde z nich na pytanie: spondes-ne – czy przyrzekasz, czy ślubujesz, odpowiadało: spondeo – przyrzekam, ślubuję. Po zaręczynach młodzi stawali się dla siebie: sponsus (przyrzeczony, narzeczony) i sponsa (przyrzeczona, narzeczona). Sponsus wręczał przyszłej żonie monetę jako symbol zawartego przez rodziców kontraktu, albo żelazny pierścień, który narzeczona nosiła na serdecznym palcu lewej ręki. Warto wspomnieć, że w czasach cesarstwa, ażeby nadać większą moc prawną umowie między rodzicami, spisywano kontrakty ślubne tzw. tabulae nuptiales, nuptialis.

Wielką wagę przywiązywano do terminu, w jakim miał się odbywać ślub (kult bóstw opiekujących się ziemią i płodami). Za najpopularniejszy okres dla zawierania małżeństw uważano drugą połowę czerwca, czyli okres żniw, kiedy bóstwa rolne okazują ludziom życzliwość i łaski, darząc ich płodami ziemi.
Najbardziej uroczystą formą zawierania ślubu było confarreatio. Związane z nim obrzędy i uroczystości odbywały się według ustalonego i uświęconego tradycją wzoru.
W przeddzień ślubu narzeczona składała w ofierze bóstwom swoje zabawki z lat dziecinnych i noszone dotychczas suknie.

W dniu uroczystości weselnych obowiązywał pannę młodą określony strój: biała toga (toga pura), nie przetykana purpurowym szlakiem i pozbawiona wszelkich ozdób oraz tunika prosta (tunica recta lub regilla, zwana tak prawdopodobnie od sposobu tkania materiału i układu nitek lub też linii kroju, gdyż była to suknia długa, równo opadająca). Toga była przepasana paskiem – cingulum, wiązanym w specjalny węzeł, zwany węzłem Herkulesa nodus Herculeus lub Herculaneus. Na głowie panna młoda miała krótki welon, który osłaniał częściowo fryzurę oraz policzki i opadał na ramiona. Nazwa panny młodej - nupta (okryta, osłonięta) związana jest właśnie z tym faktem. Warte podkreślenia jest, że welon był w kolorze czerwonym, ognistym (flammeum) lub szafranowym (croceum). Strój ślubny uzupełniało specjalne uczesanie, które obowiązywało jedynie westalki (sex crines – sześć splotów). Ostrym grzebieniem w kształcie dzidy dzielono włosy na sześć części, układano sploty i przeplatano wełnianymi wstążkami –
vittae laneae. Na tak ułożone włosy nakładano wieniec z kwiatów, które uzbierała sama panna młoda ze swoimi przyjaciółkami.
Strój pana młodego niczym nie różnił się od codziennego – dla Rzymianina toga była dostatecznie zaszczytnym i uroczystym ubraniem. Z czasem przyjął się też zwyczaj przyozdabiania pana młodego wieńcem z mirtu lub wawrzynu.

Formalności ślubne i weselne rozpoczynały wróżby – auspicia, po czym składano ofiary bóstwom ziemi i płodności, Cererze i bogini Ziemi, Tellis, jako boginiom darzącym urodzajami i potomstwem. Junona znalazła się wśród bóstw opiekujących się rodziną i ogniskiem domowym w czasach późniejszych, niewątpliwie pod wpływem zwyczajów greckich i utożsamienia Junony z Herą.

Rolę, którą w Grecji pełniła matka panny młodej, w Rzymie przejęła „starościna weselna” – pronuba. Taka kobieta musiała cieszyć się ogólnym szacunkiem, dobrą opinią i musiała być univina, tzn. wierna przez całe życie jednemu mężowi. Do jej zadań należało: wprowadzanie do zebranych gości przystrojonej panny młody, towarzyszenie jej w wysłuchiwaniu wróżb dotyczących małżeństwa. To ona oddawała narzeczoną przyszłemu mężowi poprzez złączenie ich dłoni – dextrarum iunctio.
Po pomyślnych modłach panna młoda składała ofiarę, przejmując tym samym rolę kapłanki domowego ogniska w majątku męża. Czasem młodzi zasiadali obok siebie na krzesłach okrytych skórą zwierzęcia ofiarnego, a potem obchodzili ołtarz poprzedzani poprzez sługę – niosącego kosz – camilluscumerus z akcesoriami kultowymi. Po dokonaniu obrzędów religijnych odbywała się uczta weselna – cena nuptialis w domu rodziców panny młodej, a w czasach późniejszych w domu nowożeńców.

Po uczcie następowało przeprowadzenie panny młodej do domu jej męża – deductio. Tradycja i zwyczaj nakazywały pannie młodej opierać się i płakać. Pronuba kładła kres temu wyrywając ją z objęć matki i oddając mężowi. Pochód otwierał chłopiec, który niósł pochodnię z tarniny (spina alba). Musiał to być chłopiec „szczęśliwy” tzn. posiadający oboje rodziców przy życiu (patrimus et matrimus). Tuż za nim szła panna młoda, którą prowadzili dwaj chłopcy również „nieosieroceni”. Za nimi niesiono symbole pracy domowej - kądziel i wrzeciono z osnową, dalej szła bliższa rodzina, przyjaciele, znajomi i nieznajomi. Towarzysząca orszakowi muzyka na aulosie, śpiewy weselne i złośliwe przyśpiewki (Fescenninae) tworzyły wesoły nastrój. W drodze obrzucano uczestników orszaku orzechami. U progu domu witał pannę młodą jej przyszły mąż, na co ona odpowiadała formułką: Ubi tu Caius, ibi ego Caia – Gdzie ty Gajusz, tam ja Gaja (prawdopodobnie gdzie ty ojciec rodziny, tam ja matka rodziny). Imię Gaja weszło do tradycji dzięki sławie żony Tarkwiniusza Starego, która uznana była za wzór. Możliwe jednak, że w słowach tych pobrzmiewa echo mitologii greckiej. Gaja to przecież Ziemia-Matka – najstarsze z bóstw greckich. Wyłoniła się z Chaosu i uosabiała płodność i macierzyństwo. Po wypowiedzeniu formułki młoda żona namaszczała drzwi domu tłuszczem wieprza (zwierzę poświęcone Cererze) lub wilka (Mars) i ozdabiała odrzwia wstążkami. Miało to na celu zjednanie bóstw opiekuńczych oraz wyrażenie przejęcia przez młodą żonę obowiązków gospodyni.

Panna młoda nie przekraczała progu domu, lecz przenosili ją towarzyszący jej chłopcy, a pronuba czuwała, żeby nie dotknęła progu stopą. Zwyczaj ten interpretowano różnie: zdaniem jednych dotknięcie progu byłoby złą wróżbą dla przyszłego życia rodzinnego, inni widzieli w nim symbol zatrzymywania siłą panny młodej, która mogłaby próbować ucieczki do domu rodziców. Najsłuszniejsze wydaje się tłumaczenie, że przeniesienie przez próg zabezpieczało przed
potknięciem się na nim, co u Rzymian było znakiem złowróżbnym (prodigium). Dla silniejszego podkreślenia łączności obu rodzin młody małżonek witał żonę u wejścia wodą (aqua) – symbol oczyszczenia i ogniem (igni) – wspólne ognisko domowe. Następnie pronuba wprowadzała pannę młodą do atrium, gdzie stało łoże małżeńskie (lectus genialis) pozostające pod opieką Geniusza, opiekuńczego bóstwa rodziny. Do niego zwracała się panna młoda z prośbą o opiekę i potomstwo.
Następnego dnia zbierali się goście w domu nowożeńców na tzw. repotia „poprawiny”. W obecności zebranych młoda pani składała ofiary przy ołtarzu domowym, podejmowała gości, zasiadała do wrzeciona. Istnieją również wzmianki, o tym że podczas przeprowadzenia do domu męża panna młoda miała przy sobie trzy monety – asy, z których jednym pobrzękiwała w
drodze dla pozyskania życzliwości okolicznych bóstw, drugi wręczała mężowi, prawdopodobnie jako symbol dawnego kupna żony (tamquam efendi causa), a trzeci składała w ofierze domowym bogom, Larom.

Obrzędów uroczystego zawarcia małżeństwa przestrzegano jeżeli dziewczyna wychodziła za mąż po raz pierwszy. Jeżeli zawierała ponowne małżeństwo kobieta rozwiedziona lub wdowa ograniczano się do złożenia wzajemnej przysięgi. Często akt ten odbywał się bez świadków i bez gości.
Przedstawione formy prawne i religijne utrzymywały się w Rzymie w ciągu wieków, w czasach cesarstwa jednak ojcowie nie narzucali już swej woli córkom w wyborze męża. Kobiety mogły też same rozporządzać swoim majątkiem, a nawet spisywać testament bez opiekuna prawnego.

*Tekst napisany na podstawie książki Lidii Winniczuk „Ludzie, zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu”.

piątek, 7 sierpnia 2009

Jak Rzymianie zawierali związki małżeńskie?

W Rzymie do roku 445 małżeństwo prawne – matrimonium iustum, mogło być zawarte tylko między dziećmi rodzin patrycjuszowskich. W roku 445 trybun Kanulejusz zgłosił wniosek, by zezwolono na zawieranie małżeństw pomiędzy dziećmi rodzin patrycjuszowskich i plebejuszy. Ostatecznie weszła w życie ustawa lex Canuleia, która przyznała plebejuszom ius conubii, tzn. przywilej zawierania małżeństw z dziećmi pochodzącymi z rodzin patrycjuszowskich.

Prawo uznawało dwie formy zawierania małżeństw: według jednej kobieta przechodziła spod władzy ojca lub opiekuna pod władzę męża - conventio in manum i zostawała przyjęta przez rodzinę męża. W drugim przypadku małżeństwo było zawierane bez przejścia pod władzę męża – sine conventione in manum. Dzięki temu rozwiązaniu kobieta nadal podlegała władzy ojca, nie traciła kontaktu z rodziną, zatrzymywała prawo dziedziczenia. Zerwanie takiego związku nie wymagało postępowania prawnego, jakie musiało być przeprowadzone w wypadku zawarcia małżeństwa – conventio in manum. Małżeństwa z przejściem in manum zawierano na trzy sposoby, z których każdy miał moc religijno – prawną:

1. Coemptio (dosłownie kupno) - była niejako fikcyjną sprzedażą córki i podstawą do wyzwolenia spod władzy ojca oraz przekazania jej mężowi; ta symboliczna sprzedaż (imaginaria venditio) posiadała pewne formy transakcji handlowej, wymagała obecności świadków (musieli to być obywatele pełnoletni) oraz urzędnika, który (jak przy zawieraniu umów i transakcji) trzymał symboliczną wagę i funt. Dziewczyna musiała zgodzić na to by „być sprzedaną”. Forma ta stopniowo wychodziła z użycia, a ostatnie przekazy o zawieraniu związku małżeńskiego w ten sposób pochodzą z czasów Tyberiusza.

2. Usus – korzystanie, prawo zwyczajowe. Podstawą prawną zawarcia małżeństwa było całoroczne współżycie z mężczyzną w jego domu, o ile w tym czasie żona nie spędziła trzech kolejnych nocy poza domem męża (usurpatio trinoctii). Jeżeli kobieta nie chciała przejść pod władzę męża opuszczała jego dom na trzy kolejne noce i dni. W ten sposób prawo nie mogło działać w stosunku do tego związku. Forma ta po roku 445 stała się przeżytkiem odkąd plebejuszom przyznano ius conubii.

3. Confarreatio – najbardziej uroczysta i oficjalna forma zawierania związków małżeńskich, była stosowana najczęściej i utrzymała się jako jedyna, wypierając dwie pozostałe. Forma ta oprócz podstaw prawnych miała również charakter sakralny związany z nazwą, która pochodzi od ofiary składanej Jowiszowi o przydomku Farreus, opiekun zboża. W ofierze składano placek z orkiszu – panis farreus, farreum, którym dzielili się nowożeńcy i goście weselni. Uroczystościom asystowało dwóch najwyższych kapłanów oraz dziesięciu świadków, a łączyły się one z różnymi obrzędami i wygłaszaniem słownych formułek.

*Tekst opracowany na podstawie książki Lidii Winniczuk „Ludzie, zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu”.

Sytuacja prawna rodziny rzymskiej

Rodzina w Rzymie stanowiła silną i zwartą komórkę społeczną, w której władzę sprawował wyłącznie ojciec – pater familias. Znaczenie tego słowa było jednak o wiele szersze niż w dzisiejszym użyciu. Zgodnie z zapisami w rzymskich źródłach prawniczych w skład familii czyli rodziny wchodzili: ojciec – pater familias, matka – mater familias, córki niezamężne oraz te, które były już mężatkami lecz zawarły związek małżeński bez przejścia pod władzę męża – in manum, synowie, nawet żonaci, ze swoimi żonami i dziećmi. Częścią familii była także wartość majątkowa należąca do tego samego domu, a więc i niewolnicy.


Do rodziny i jednocześnie pod władzę ojca można się było dostać na dwa sposoby: poprzez urodzenie lub adoptowanie. Dziecko musiało się urodzić w prawnie uznanym małżeństwie
i zostać przyjętym do familii. Akt prawny zwany adoptowaniem, przysposobieniem – adoptio dawał możliwość adoptowanemu na zachowanie niezależności (był on sui iuris czyli nie podlegał władzy ojcowskiej). Adoptowanie mogło również nastąpić przez formę przysposobienia zwaną arrogatio – adoptowany przechodził wtedy pod władzę ojca rodziny, albo przez przejście pod władzę – conventio in manum. W ten sposób teść obejmował władzę nad synową.


Władza ojca – patria protestas (patria manum) obejmowała wszystkich członków familii.
W czasach najdawniejszych miał on w stosunku do swych dzieci prawo życia i śmierci – ius vitae necisque to znaczy miał prawo decydowania o losie podległych mu osób. W praktyce oznaczało to, że mógł dziecko urodzone w prawnym małżeństwie uznać i przyjąć do rodziny, mógł też kazać je porzucić, co właściwie równoznaczne było z wyrokiem śmierci, o ile nikt nie znalazł niemowlęcia i nie zaopiekował się nim. Podobny stan rzeczy miał miejsce w Grecji czego ślad pozostał w mitologii tego kraju. Takim wyrzuconym noworodkiem był Edyp, który później zabił swego prawdziwego ojca i poślubił biologiczną matkę. W Rzymie zwyczaj porzucania dzieci uległ z czasem złagodzeniu, ale formalnie został zniesiony dopiero w IV w. n.e.


Władza ojca była również nieograniczona w sprawach majątkowych. Syn nawet pełnoletni
i żonaty, nie miał prawa posiadać własnego majątku za życia ojca. Spuściznę przejmował po śmierci ojca na podstawie testamentu. Istniała możliwość zwolnienia spod władzy ojcowskiej przez tzw. emancipatio, ale pociągało to za sobą konsekwencje prawne połączone z utratą uprawnień do majątku familijnego. Zwyczaj emancypowania (wyzwalania dzieci spod władzy ojcowskiej) był wyrazem rozluźniania się dawnej więzi rodzinnej.


O przeprowadzeniu emancipatio decydowały różne okoliczności: niekiedy synowie dążyli
do samodzielności i uniezależnienia się od ojca, niekiedy sam ojciec stosował ten zabieg względem synów, aby cały majątek pozostał w rękach jednego, niekiedy była to kara wymierzona synowi, gdyż emancipatio do pewnego stopnia było jednoznaczne z wydziedziczeniem.


Dziewczęta wychodząc za mąż przechodziły spod władzy ojca pod władzę teścia,

o ile zawierały związek małżeński z przejściem in manum (dosłownie w ręce). Wobec niewolników, jako członków familii, miał ojciec władzę nieograniczoną, miał prawo traktować ich jak każdą własność, mógł decydować o ich życiu i śmierci, miał prawo niewolnika zabić, sprzedać, odstąpić, ale także przywrócić mu wolność drogą formalnego wyzwolenia – manumissio.


O wyborze męża dla córki decydował ojciec w porozumieniu z ojcem przyszłego zięcia. Granica wieku dla zawarcia małżeństwa była bardzo niska: od mężczyzny wymagano ukończenia lat czternastu, a od dziewczyny – dwunastu. W praktyce granice te przesuwano, zwłaszcza mężczyźni wstępowali w związek małżeński w późniejszym wieku, czekały
ich przecież studia i służba wojskowa.


*Tekst opracowany na podstawie książki Lidii Winniczuk „Ludzie, zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji
i Rzymu”